środa, 31 maja 2017

Poznajmy się.

Skończyłam czytać książkę ( nad którą spędziłam większość nocy), zaparzyłam kubek zielonej herbaty i siadam do pisania. Cześć! Mam na imię Martyna, jestem autorką bloga, którego właśnie czytacie. Jestem ciekawa, jak dalej potoczy się ten wpis. Będzie mi miło, jeśli doczytacie go do końca.

Pisać lubiłam odkąd pamiętam. Do dzisiaj w domu rodzinnym na strychu leżą stosy notesów zapełnionych najpierw koślawymi literami, wyrazami pełnymi błędów ortograficznych i rażącym brakiem interpunkcji. Dopiero z czasem słowa zaczęły układać się w spójną całość. Wchodząc w wiek nastoletni, każdą wolną chwilę poświęcałam pisaniu. Zaznaczyć trzeba, że robiłam to tylko do szuflady. Cztery lata temu coś w mojej głowie zaczęło się buntować przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Pojawiła się myśl, że może warto zacząć dzielić się tymi tekstami z kimś więcej, niż tylko szpargałami w szufladzie.

Zaczęło się niewinnie. Jeden ze zwyczajnych, krakowskich dni. Dni stają się coraz dłuższe, zajęcia coraz krótsze. Bezczynność i scrollowanie Facebooka towarzyszyły mi od samego rana. Wtem, pośród masy reklam i filmików ze zwierzętami pojawiło się wydarzenie - 56. Krakowski Festiwal Filmowy. "Dołącz do nas! Zdobądź doświadczenie, poznaj nowych ludzi i wkręć się w świat filmu, który zobaczysz od podszewki". Początkowo przeszłam obok tego obojętnie, zamykając komputer i wychodząc na długi spacer. Wydawać by się mogło, że ta informacja zdąży ulecieć lub zostanie przykryta nowymi myślami, ale jakoś uporczywie trzymała się mojej głowy. Powiedziałam sobie "Spróbuj!". Wypełniłam zgłoszenie do wolontariatu i przeżyłam najbardziej intensywny, zabiegany, a zarazem niesamowity tydzień.



Zgłosiłam się do współtworzenia Gazety Festiwalowej. Pod pieczą redaktora Rafała Romanowskiego, dziennikarza Gazety Wyborczej, powstawały teksty, tworzyły się historie i pisały wywiady.

Ustalanie harmonogramów, rozdawanie tematów, pisanie artykułów naprzód. Bonus w postaci akredytacji, które pozwalały zaglądać za kulisy festiwalu pobudzały fantazję i sprawiały, że artykuły pisały się niemalże samodzielnie. To właśnie wtedy zaczęłam wierzyć, że jednak potrafię. Słowa uznania, komplementy i radość rodziców, kiedy pokazałam im pierwszy wydrukowany tekst dodatkowo podbiły pewność, że jestem właściwą osobą na właściwym miejscu.



Siedem dni przeleciało w oka mgnieniu. Nadszedł czas Gali Finałowej i pożegnań, gdyż nasza ekipa redakcyjna składała się także z osób przyjezdnych, które na co dzień nie mieszkały w Krakowie.



Uzbrojona w zapasy pewności siebie skierowałam swoje kroki w stronę kolejnego festiwalu. Festiwal Miłosza, organizowany przez Krakowskie Biuro Festiwalowe był okazją do sprawdzenia umiejętności interpersonalnych. Praca w Biurze Prasowym  wiązała się z częstym stawaniem oko w oko z dziennikarzami, radiowcami i ludźmi z telewizji. W wolnych chwilach nie mogło również zabraknąć nieodłącznej książki.



Później było tylko lepiej. Jeden z bardziej znanych portali internetowych poszukiwał pracowników. Godziny spędzone nad dopracowywaniem CV, przygotowaniem listu motywacyjnego poskutkowały telefonem i zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną.

Pełna nerwów i obaw siedziałam w poczekalni Interii. Na szczęście rozmowa przebiegła sprawnie, próbki moich artykułów przypadły do gustu redaktorowi naczelnemu i tak w kolejnym tygodniu zaczęłam się tam pojawiać regularnie.



Choć już prawie rok temu drogi moje i Krakowa się rozeszły, tak moja przygoda z pisaniem trwa dalej. Nie zaniechałam pisania do szuflady, ale mam teraz zdecydowanie więcej pewności i chętniej dzielę się tym, co tworzę.

Blog powstał z chęci pisania o czymś istotnym. My to być miejsce, gdzie poruszać się będzie tematy ważne, niejednokrotnie ciężkie i bolesne. Takie, które zamiata się pod dywan, albo mówi się o nich szeptem i na ucho. Chcę pokazać, że wszystko da się oswoić, a zabranie głosu w ważnej sprawie może stopniowo doprowadzić do zmian na lepsze.

Martyna

wtorek, 30 maja 2017

"Tak, mam zaburzenia odżywiania."




Cukierki, żelki, czekolada, burgery, frytki, jeszcze więcej czekolady i oczywiście - wszystko popite litrami słodkich, gazowanych napojów. Bąbelki gazu tak przyjemnie łaskoczą po gardle. Błogie uczucie zaspokojenia, wszystkie demony siedzą cicho, ukryte gdzieś w kącie głowy. Spokój w chaosie... Niedobrze mi. Już nie mogę. Muszę się tego pozbyć, Szybko biegnę do toalety, wkładam dwa palce do ust i...nagle znów wszystko jest w porządku.

Nazywana napadami wilczego apetytu, bulimia nervosa, czyli znana wszystkim bulimia to jedna z najgroźniejszych chorób związanych z odżywianiem. Jej wyniszczające skutki nie są widoczne gołym okiem. Zniszczenia jakie sieje w organizmie mogą być śmiertelna. To kolejna, po anoreksji, zmora czasów, w których młode kobiety za wszelką cenę dążą do ideałów modelek pokazywanych w social mediach. Objawiająca się kompulsywnymi napadami głodu, a później potrzebą 'pozbycia' się jedzenia z organizmu poprzez wymioty, dodatkowo podyktowana niechęcią do własnego wyglądu.

Po pewnym czasie samo doprowadzanie do wymiotów przestaje wystarczać. Osoba chora sięga po środki przeczyszczające, zaczyna stosować głodówki lub ćwiczyć to utraty sił. Narzuca reżim własnemu organizmowi. Choroba zaczyna postępować. Powoli wyniszcza organy wewnętrzne, żołądek nie jest w stanie przyjmować żadnych pokarmów. Najgorszym zakończeniem jest śmierć. Najlepszym pomoc rodziny, psychoterapeutów, lekarzy i najbliższych osób.



Osoby chore mówią, że wymioty pozwalają im kontrolować własne ciało, zapewniają wolność i niezależność. Chcą decydować same o sobie, a powoli wpadają w błędne koło, z którego ciężko wyjść.

Magdalena Olejarczyk na swoim kanale na YouTube opublikowała krótki film, który przedstawia dzień z życia osoby chorej na bulimię. Autorka filmu przez 9 lat zmagała się z bulimią i anoreksją. Film spotkał się z pozytywną reakcją widzów. Wiele komentujących osób pisało, że utożsamiają się z przeżyciami pani Magdaleny.

"Wymiotować też można szeptem"to tytuł wywiadu z Anną Gruszczyńską, autorką książki "Wilczo Głodna - jak wyjść z bulimii i nie zwariować". Pani Anna przez 14 lat zmagała się z chorobą, a teraz pomaga Polkom wyjść na prostą i odzyskać prawdziwą kontrolę nad własnym ciałem, nie wyrządzając mu tym samym krzywdy. Wilczo Głodna pełna jest porad, historii i tekstów motywacyjnych.

Najważniejszym jest uświadomienie sobie problemu. Choć to właśnie wydaje się najtrudniejsze. Osoba chora nie dopuszcza do siebie myśli, że coś może być nie w porządku. Najtrudniej zrobić ten pierwszy krok - pierwszy krok w walce o zdrowie.

Martyna

wtorek, 23 maja 2017

Tadek - niejadek



"Nie chcę jeść, no i cześć!" Te, znane chyba każdemu rodzicowi, słowa, wypowiada Tadek-niejadek, główny bohater muzycznej bajki, autorstwa Wandy Chotomskiej, z muzyką skomponowaną przez Mieczysława Janicza. Choć bajka powstała w 1968 roku, to temat do dzisiaj jest aż nazbyt aktualny. Dzieci, które z niesmakiem kręcą nosem nad przygotowanym przez rodziców jedzeniem stanowią dla nich prawdziwe utrapienie i często przyprawiają o ból głowy.

Dawniej anoreksję kojarzono z wiekiem nastoletnim, lub okresem wchodzenia w dorosłość. Ostatnie doniesienia psychologów i lekarzy mogą być niepokojące. Okazuje się, że wiek zachorowań znacznie się obniżył i coraz częściej dotyka małe dzieci, a także niemowlęta. Początkowe odmawianie jedzenia nie wzbudzi niepokoju rodziców, przecież każdy z nas, a co za tym idzie także dziecko, ma prawo nie lubić jakiegoś rodzaju jedzenia. Na własnym przykładzie mogę dodać, że od małego nie lubię świeżych pomidorów i choć wielokrotnie słyszałam, że upodobania jedzeniowe zmieniają się z wiekiem, to moja niechęć do tych owoców pozostaje stała.


Przez pierwsze kilka miesięcy niemowlę odżywia się mlekiem matki lub mlekiem modyfikowanym. Pierwsze pokarmy stałe w diecie malucha wprowadza się między 5 a 7 miesiącem życia. W wielu domach proces ten przechodzi gładko. Rodzice dbają, aby dziecko miało co jeść, by nigdy nie było głodne i niczego mu nie brakowało. Jeśli dziecko notorycznie odmawia przyjmowania pokarmów, traci na wadze i zachowuje się nieswojo - to mogą być pierwsze objawy anoreksji dziecięcej. Dr Wanda Urmańska ( Zakład Wczesnej Interwencji Psychologicznej IMiD) nazywa anoreksję niemowlęcą zaburzonym procesem separacji. Zaczyna się on zwykle między 6 miesiącem a 2 rokiem życia. Według badań psychologów choroba u tak małych dzieci ma podłoże emocjonalne. 

Pomocy u specjalisty należy szukać, jeśli dziecko mimo usilnych prób nadal będzie odmawiało przyjmowania pokarmów. Po wcześniejszym wykluczeniu problemów zdrowotnych ( chorób, urazów), specjalista będzie mógł doradzić jak postępować z maluchem, aby przekonać go do jedzenia. Dobrym pomysłem, który sprawdza się u większości małych niejadków jest udział we wspólnym przygotowywaniu posiłków. Ciekawy świata mały człowiek będzie mógł zobaczyć jak powstają potrawy. Warto również pozwolić dziecku, aby samo próbowało tych składników, które wydadzą mu się interesujące. Innym rozwiązaniem może być tworzenie kanapek, które przypominają np. zwierzątka.

Choć zaburzenia łaknienia mają swoje podłoże w psychice dziecka, nie należy zapominać o tym, że rodzice ( a także rodzeństwo) mają ogromny wpływ na to, jak maluch postrzega świat. To właśnie rodzice stanowią pierwsze wzory do naśladowania i choć czasami to  własnie ich zachowanie ( jak nadmierna troska, lub też zupełne jej przeciwieństwo) prowadzić może do problemów, to również dzięki nim dziecko może pozbyć się problemów.


Martyna





poniedziałek, 15 maja 2017

Ana Anorexia, czyli o życiu na liściu sałaty



"Potłukłam wszystkie lustra w mieszkaniu. Waga znów pokazała o te kilka kilogramów za dużo. Nigdy nie będę piękna i szczupła....Patrzę na siebie z obrzydzeniem, biorąc w palce tę fałdkę tłuszczu, która odłożyła mi się na brzuchu. Tak bardzo uważałam...Piłam dużo wody, a obiad zjadłam tylko we wtorek. Nigdy nie będę wyglądała jak one, jak te modelki z gazet, wybiegów i telewizji. Moje życie nie ma sensu. Wyglądam ohydnie..."

Anoreksja, czyli jadłowstręt psychiczny, to zmora XXI wieku. To okropne uczucie, kiedy osoby z widoczną niedowagą, patrząc w lustro widzą kogoś nieatrakcyjnego i grubego. Nie ma to jednak nic wspólnego z rzeczywistością. Kojarzona ze sferą kobiecą, coraz częściej dotyka również mężczyzn, choć na ten temat nie mówi się zbyt wiele. Młode dziewczyny i kobiety ze wszystkich stron atakowane są wizerunkami modelek, u których idealnie widać obojczyki, żebra rysują się pod kusymi topami, a brzuchy są perfekcyjnie wyrzeźbione. Do zestawu należy obowiązkowo dodać parę długich nóg, olśniewająco biały uśmiech, a to wszystko okraszone złocisto brązową opalenizną i długimi włosami.

Nie jest tajemnicą, że taki wizerunek modelki wielokrotnie jest efektem wielogodzinnej, a nawet wielodniowej pracy sztabu trenerów, stylistów, wizażystów, a przede wszystkim grafików komputerowych, którzy w najlepszych programach tworzą boginie o wymarzonych wymiarach 90-60-90.

Są panie, które z poczuciem dystansu i humorem stwierdzą, że "kochanego ciała nigdy zbyt wiele", ale wiele młodych dziewczyn wpadnie w pułapkę. Żyjąc w dobie Internetu nie trzeba włożyć zbyt wiele wysiłku, aby dotrzeć do potrzebnych informacji. Nastolatki i kobiety z całego świata dzielą się na specjalnych forach i blogach radami dotyczącymi odchudzania i sposobami na jak najszybsze pozbycie się wagi.

Jedną z popularniejszych aplikacji naszych czasów jest Instagram. Korzysta z niego ponad 600 mln użytkowników. Wśród natłoku zdjęć jedzenia, wakacyjnych destynacji, nowych ubrań i gadżetów, największą popularnością cieszą się konta żeńskiej części użytkowników. Przeważają na nich zdjęcia wysportowanych sylwetek w odważnych pozach, które dodatkowo mają podkreślić 'idealne' ciała. Niejednokrotnie można znaleźć na takim koncie odnośnik do prywatnego bloga. I to dopiero jest wyższa szkoła jazdy.

Robiąc research, skierowałam swoje internetowe kroki właśnie w bramy instagramowej społeczności. Anoreksja posiada swój hasztag (#anorexia) oraz całkiem sporo profili jest jej poświęconych. Choć większość z nich ma ustawienia prywatności, które nie pozwalają na obejrzenie publikowanej treści, to udało mi się dotrzeć od kilku z nich.




Tumblr to kolejny popularny portal, który kilka lat temu zawładnął sercami i umysłami użytkowników. Do dzisiaj ma wiernych fanów oraz zagorzałych przeciwników. Nie dziwne więc, że i tam znaleźć możemy blogi, w których temat anoreksji dominuje. Najpopularniejszym tagiem jest 'pro anna'. Jednym z przykładów może być blog - Perfection is beauty , który pełen jest repostowanych obrazków dotyczących odchudzania, a także hasztagów odnoszących się do depresji, smutku i myśli samobójczych. Skinny dreams w swoich wpisach przeplata zdjęcia idealnie szczupłych dziewczyn z własnymi przemyśleniami. Kontrowersyjnym stwierdzeniem jest to, że bycie anorektyczką daje jej szczęście.

26 sierpnia 2016 roku na platformie YouTube pojawił się film "ANN" ( TUTAJ ), duetu Patryk Rola
i Ewa Sakłak. To historia dziewczyny z małej miejscowości, która zaczyna dążyć do ideału. Jej powiernicą staje się Ann, czyli personifikowana anoreksja. Film boleśnie uświadamia, że problem anoreksji to nie tylko domena wielkich miast. Może dotyczyć naszego najbliższego otoczenia. To problem, którego nie należy bagatelizować i odsuwać w kąt. 

Martyna